Siemka. <3
Mega zajebisty weekend, nie do opisania, MAGIA. *_*
Piątek - szkoła, przed fizyką Mamusia do mnie zadzwoniła, że jedziemy po psa gdzieś
pod Kraków, jakaś mała miejscowość ale mniejsza jaka, to ją
poprosiłam a raczej wybłagałam czy mogę jechać z nią no i żeby mnie
zwolniła z ostatniej lekcji, tym sposobem ominęłam matmę <3
Pojechaliśmy gdzieś pod Kraków, jakaś miejscowość 'Szczurowa', dziwna nazwa, nie powiem.
Wzięłyśmy psa, aaa, siedzieliśmy z tą Panią od hodowli z półtorej godziny, oglądaliśmy
inne, bo było wiele z różnych miotów, wszędzie psy, no i taka tam rozmowa jak karmić,
sprawy szczepień, higieny noo i takie tam inne przydatne info.
Ostatecznie wzięliśmy śliczną 3 miesięczną suczkę, Isabel się nazywa,
koloru 'herbatnikowego' i zdrobniale mówimy na nią po prostu Bella.
Taka słodka o jaaa, serio. Siedziałam z nią z tyłu, przytulała się wogóle do mnie,
trzęsła się bo trochę się bała bo to w koncu inny dom, inni ludzie, bez swojego
rodzeństwa i matki, ale siedziała te 3 godziny koło mnie i było ok. ;]
Miałam wracać tego samego dnia, ale że była 20, to stwierdziliśmy, że przenocujemy
bo już późno było, no to mieliśmy hotel w Katowicach, ale przed tym w Krakowie
poszliśmy na kolację do KFC, posiedzieliśmy, potem do sklepu
zoologicznego, kupić smycz, kojec, zabawki, karmę i miski, no śmiesznie było.
Zakwaterowaliśmy się w tym całym hotelu, poobserowaliśmy psa, siedział sobie w swoim kojcu.
Poszliśmy spać i chyba tyle z piątkowego dnia. ;]
Ola
Mniej więcej tak wygląda, mój buldog francuski ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz